Kuchnia abhazka
W świat abchazkich obyczajów wprowadzała mnie wyjątkowej urody Indira. Indira nie wyobrażała sobie nawet krótkiego spotkania bez wypicia małej kawy, gdzie dobrej jakości ziarna sama przed przyrządzeniem mieliła w ręcznym młynku i doprawiając, podgrzewała w mosiężnym tygielku. Ta kawa była niepowtarzalna, gęsta i aromatyczna. Na koniec po wypiciu sprawdzaliśmy przyszłość, oglądając fusy na dnie. Śmiechu przy tym było co nie miara, bo jak komuś nie pasowało to mógł włożyć kciuk i zrobić pół obrotu. A więc każda część z kawy była wykorzystana. Muszę się przyznać, że mimo znajomości przepisu i wieloletnich prób nigdy nie uzyskałam tak gęstej kawy.