www.umysl.pl  ... dodaj do ulubionych. 1 strona 1 strona Powrót - wstecz 1 strona Powrót Napisz do nas Napisz do nas Szukaj: Umysl.pl, wyszukiwarki, encyklopedie Szukaj Spis treści Spis treści    
 
Indie Podglądając Indie
  Hinduskie chrzciny  

Hinduskie chrzciny

Pierwszą z ceremonii, które miałam okazję obserwować było nadanie imienia dziecku. Zazwyczaj następuje to po ukończeniu 4-5 miesiąca życia, ten Maluch miał już roczek. Opóźnienie uroczystości wynikało z faktu, że chłopczyk mieszka w Stanach, skąd dopiero przyjechali, aby wraz z Rodziną i przyjaciółmi świętować. Yashas oznacza sukces, w ten sposób "zapewnia" się chłopcu pomyślność. Często niemal do ostatniej chwili rodzice nie są zdecydowani co do imienia. Przy czym tutaj wybór jest nieco zawężony, otrzymuje się kilka propozycji, stosownie do wskazań astrologii. Zdarza się, że wszystkie dzieci w rodzinie mogą nosić imię różnych awatar (wcieleń) tego samego bóstwa.

Yashas, rozkoszny szkrab, z długimi włoskami. Podobno można ścinać dzieciom włosy tylko w nieparzystych latach, więc jeśli nie zrobiono tego do ukończenia pierwszego roku, to nie powinno się w kolejnym. Jak zapewnili rodzice, będą czekać aż Maluch skończy dwa latka.
Uroczystość odmienna od znanych nam, celebrowanych w kościele. Wstępnie miała rozpocząć się o godz. 9:30, potem ją przesunięto o godzinę. Jednak gdy przyszłam modły już trwały. Tymczasem goście schodzili się bez końca, wielu bardzo późno. Ceremonia nie musi odbywać się w świątyni, wystarczy, że jest obecny kapłan. Zwykle więc kapłan przychodzi na wskazane miejsce. Inne obrzędy, rodzice dziecka dziękowali swoim rodzicom i obmywali im nogi oraz składali ofiary. Na środku sceny palił się ogień, wrzucano do niego kwiaty i topione masło, co dosyć mocno śmierdziało. Yashas dostał mnóstwo prezentów, bransoletki na nóżki i rączki, kumkum - proszek, który zaraz nałożono na Jego czoło. Odkryłam też "polski" akcent, maleńki strój dla solenizanta, a do tego opaska na głowę z pawim piórem...

Hinduskie chrzciny

Hindusi widzieli, że mnie wszystko interesuje, byli zadowoleni. Bowiem rytuały były naprawdę ciekawe, choć może nie wszystko tak dostojne i nawet trochę zwariowane. Ludzie bez skrępowania głośno rozmawiali, dzieci biegały, bawiły się z ogromnymi maskotkami, podczas gdy rodzice dziecka w skupieni starali się uczestniczyć w modłach wraz z kapłanami. Nawet mnie zachęcano, by wejść na scenę, żebym mogła zrobić zdjęcia z bliska.
A potem szybka zmiana strojów i dekoracji, i zaczęły się obchody roczku. Był tort w kształcie Myszki Miki i zgodnie ze zwyczajem - wzajemne karmienie się nim.

I lunch na liściach bananowca, jem to co wszyscy, tylko, że ja łyżką... Nakładanie dań na "talerz" odbywało się w swoistej procesji. Panowie w lungi - męskich "spódniczkach", szli jeden za drugim i serwowali smakołyki, bardzo ostre i bardzo słodkie! Siedzieliśmy przy długich stołach, i niestety, wszyscy musieli czekać, aż skończę jeść, by móc zmienić nakrycia dla następnych oczekujących. Ale kazali mi się nie śpieszyć, więc kilku osobom chyba głośno grały kiszki...

Na zakończenie każdy dostawał upominki, kokosa na ofiarę - pudżę, pojemniczki na słodycze, panie - szklane bransoletki i proszek do wykonywania kumkum. Wszystko to mam! I były książeczki z mantrami, mnie nie dali, bo nie znam języka kannada. Ale powiedziałam, że też chcę. Poza tym wręczono mi też ramkę do zdjęć, babcia dziecka powiedziała, że to pamiątka od Yashasa. I w pokoju miałam potem pełno balonów!


Autor: Grażyna Kowolik

Hinduizm

Prawa autorskie
www.umysl.pl  ... dodaj do ulubionych.
1 strona 1 strona Powrót - wstecz 1 strona Powrót Powrót na górę strony Góra Napisz do nas Napisz do nas Szukaj: Umysl.pl, wyszukiwarki, encyklopedie Szukaj Spis treści Spis treści