Następnie udaliśmy się do wiosek plemion, które mieszkają w bardzo malowniczych rejonach górskich. Żyją sobie w spokoju, nie zwracając za bardzo uwagi na turystów. Widać tradycyjne domy na palach z dachami pokrytymi liśćmi. Zdarzają się też częściowo murowane domy pokryte blachą, ale są one w mniejszości. Tubylcy pokazują jak wyrabiają tkaniny za pomocą narzędzi bez zasilania elektrycznego, sprzedają wyroby z drewna, czasem coś zagadują w swoim lokalnym języku. Nasz przewodnik, który nas cały czas prowadził, nauczył nas kilku słów w ich języku, tłumaczył ich sytuację i robił to w bardzo lekki i przyjemny sposób. Zaprowadził nas też nad wodospad, gdzie mogliśmy się wykąpać w orzeźwiającej wodzie lub poskakać ze skał z wysokości kilku metrów.
Bardzo miłym przeżyciem był spływ tratwami bambusowymi po rzece. Adrenaliny przy tym nie było, ale za to spory ubaw. Napotykaliśmy wiele rodzin z dziećmi po drodze, które urządzały sobie zabawę lejąc wiadrami wodę na nieświadomych niczego turystów. Ci zaś po otrząśnięciu się z niespodziewanego ataku ze strony małych tubylców, oczywiście się odwdzięczali. A co!!!